Większość kierowców po pierwszym, drugim roku poruszania się samochodem uważa, że dobrze jeździ. Jedni z nich mają to szczęście, że w tej świadomości udaje im się przeżyć 50 lat bez stłuczki, inni mają pecha – biorą udział w tragicznym wypadku. Jeszcze inni mają na tyle samokrytycyzmu w sobie, aby postarać się nauczyć panować nad wozem przy nieco większych prędkościach niż na nauce jazdy po placu manewrowym. Zaczyna się od zimowego ślizgania na ręcznym na parkingu lub opuszczonym lotnisku. Można uczyć się samemu, kosztować to może kilka wahaczy, kilkanaście uszkodzonych felg, ze dwa rozbite nadwozia. Czytaj dalej Gdzie doskonalić swoje umiejętności?